jak postępować z alkoholikiem forum
Wspieranie każdej inicjatywy, między innymi skorzystanie z profesjonalnej pomocy w ośrodku leczenia uzależnień. Jednak to partner musi się wykazać inicjatywą, nie możemy za niego podejmować działań. Alkoholizm w domu to najczęściej wielkie i złe emocje, które narastają z dnia na dzień , tworząc z nas po pewnym czasie osoby
Osoby współuzależnione potrafią pod wpływem impulsu np. sprzedać samochód, wyjechać na nieplanowane wakacje czy nawet zwolnić się z pracy. – Brak poczucia normy: Czyli brak punktu czy też układu odniesienie, do którego bliscy alkoholika mogliby przyrównać swoją życiową sytuację. W rodzinach alkoholowych brak jest wzorca
RE: Jak postępować gdy biska osoba pije? (28-02-2011 17:36) Elżbieta Kalinowska napisał(a): pewnie tak , w przypadku alkoholików to jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o alkohol ;-) wlasnie tak to juz jest, jak nie wiadomo o co chodzi to pojawia sie alkohol.
79 poziom zaufania. Najlepiej byłoby namówić syna na wizytę u psychologa. Lek. Izabela Ławnicka. 82 poziom zaufania. Witam! Przede wszystkim proszę się zastanowić nad przyczyną zachowania syna. Określenie przyczyny i wyeliminowanie jej być może pomoże odzyskać kontakt z synem.
Współuzależnienie to pełne emocjonalne połączenie z drugim człowiekiem, nadmierne wyczulenie i przejmowanie się jego nastrojami, kontrolowanie, usprawiedliwianie go i chronienie, gdy zawala ważne życiowe sprawy. To także branie na siebie odpowiedzialności za funkcjonowanie rodziny.
nonton film action terbaru 2022 sub indo lk21. Czy można wyjść z alkoholizmu bez terapii? Czy można wyjść z alkoholizmu bez terapii? – Niestety szanse są niewielkie, a właściwie zerowe. Zachowanie całkowitej trzeźwości będzie możliwe, ale musisz wyrobić nowe nawyki, postawy i zachowania. Konieczne jest przede wszystkim zdobycie asertywności i umiejętność oparcia się pokusie… Alkoholikiem zostaje się na całe życie, niezbędna jest samokontrola! Aby wyjść z uzależnienia i wytrwać w trzeźwości, potrzebujesz wsparcia specjalistów! Czy alkoholik może sam przestać pić? – Niestety, nawet jeśli uda się wytrwać w trzeźwości, to na pewno nie długo. Do pierwszej stresującej sytuacji? Może do pierwszej okazji? Czy będziesz w stanie odmówić, gdy ktoś poczęstuje Cię alkoholem? Aby wygrać, musisz pozbyć się wszelkich pokus, zarówno z domu, jak i z otoczenia. Czasem koniecznie jest zerwanie kontaktów z osobami, które ciągną Cię w dół, wystawiają na próbę… Aby pokonać nałóg, już do końca życia musisz zachować całkowitą abstynencję. Nawet jeden niepozorny kieliszek, może skończyć się ciągiem. Nie wiesz, jak to zrobić? Nie wiesz, czy dasz radę? Przeczytaj również: Jak zrezygnować z picia alkoholu? Jak przestać pić? W ośrodku leczenia uzależnień rozpoczniesz psychoterapię, dzięki której dowiesz się, jak zmienić swój sposób myślenia, jak przezwyciężyć słabości i zakorzenione zachowania. Najlepsze efekty dają wielokierunkowe działania, czyli połączenie kilku metod leczenia i uczestnictwo w spotkaniach grupy wsparcia. Na spotkaniach, uzależnieni wymieniają się doświadczeniami, pomagają przetrwać najgorsze chwile i wspierają się w dążeniu do celu. Warto skorzystać z możliwości uczestnictwa, gdyż wszyscy tam obecni, zmagają się tam z tym samym problemem, a rolę terapeuty przyjmują często trzeźwi alkoholicy, którym udało się pokonać nałóg. Oni dają ludziom prawdziwą nadzieję – skoro im się udało, dlaczego Tobie miałoby się nie udać?! Sprawdź: Terapia alkoholowa Jak pomóc alkoholikowi? Czy alkoholik może sam przestać pić? Zawsze jest szansa na powrót do trzeźwości, lecz wyjście z alkoholizmu możliwe jest tylko za zgodą uzależnionego. Jak pomóc alkoholikowi? Jeśli alkoholik nie chce się leczyć, nikt nie zmusi go do abstynencji. Wychodzenie z alkoholizmu wymaga motywacji, chęci i zaangażowania. To chory wykonuje najcięższą pracę i od niego zależy efekt terapii. Jeśli alkoholik nie chce poddać się leczeniu, terapia nie przyniesie oczekiwanych skutków. Jeśli on tego nie chce, nikt nie zmusi go do odstawienia alkoholu – Sięgnie po niego, jak tylko wyjdzie z ośrodka. Najważniejsza jest chęć współpracy i silne pragnienie zerwania z alkoholem. Dopóki alkoholik nie dostrzega problemu i nie chce się do niego przyznać, powrót do trzeźwości będzie niemożliwy. Aby wyjść z alkoholizmu, konieczne jest spełnienie następujących warunków: dostrzeżenie i zaakceptowanie własnego problemu, pełne zaangażowanie i praca nad siłą woli, uczestniczenie w sesjach terapeutycznych i traktowanie ich poważnie, chęć współpracy, chęć przyjęcia pomocy i pragnienie wyjścia z nałogu, pełna abstynencja i samokontrola do końca życia… Jak nie pomagać alkoholikowi? W rodzinie alkoholika dominują kłamstwa, wymówki, niedopowiedzenia, sekrety. Są one na porządku dziennym niczym powietrze, którym oddychamy. Niestety sieją także duże spustoszenie i chaos nie tylko w życiu dzieci. W takim domu tajemnica staje się niejako spoiwem, które łączy poszczególnych członków w całość, w jedną komórkę społeczną, która wykształciła swoje sposoby funkcjonowania. Jak pisał Forward na tę wielką tajemnicę składają się trzy istotne składniki: Wspieranie przez osobę uzależnioną własnego alkoholizmu. Usprawiedliwianie problemu alkoholika przez członków rodziny bo np. „miał ciężki dzień w pracy”, „nie może znaleźć zatrudnienia”. Zabawa oraz udawanie prawdziwej, dobrze funkcjonującej rodziny. Udawanie przed innymi osobami i w kontaktach społecznych, że niejako „wszystko jest w porządku” i nie ma żadnego problemu. Ów ostatnia tajemnica zamiast pomagać alkoholikowi niejako utwierdza go w przekonaniu, że jego picie nie oddziałuje na innych i może ona dalej się „upajać”. Bo w końcu „alkohol przynosi mu ulgę i nie myśli o problemach”. Niestety takie zachowanie odciska piętno również na dzieciach, ponieważ niejako zmusza je do zaprzeczania słuszności własnych uczuć. Boi się, że inne osoby dowiedzą się o problemie jednego lub obojga jego rodziców, a tym samym odsuwa się od grupy. Nieustannie musi być czujne, by móc podtrzymywać ową „zabawę w normalną rodzinę”, co wymaga od niego ogromnej energii i zaangażowania. A alkoholik myśląc, że niejako wszystko „jest ok” z dzieckiem / dziećmi dalej pozwala sobie na picie. No bo przecież ich nie krzywdzi. Dzieci przynoszą dobre oceny, są czyste, ubrane, najedzone. Jest to jeden ze scenariuszy, jak funkcjonuje taka rodzina. W innym przypadku, bardziej skrajnym, dzieci chodzą niedożywione, dopuszczają się bójek, są opryskliwe, chcąc niejako zwrócić na siebie uwagę, a jednocześnie odwrócić ją od rzeczywistego problemu, czyli alkoholizmu rodzica. Należy także zauważyć, że w rodzinach, gdzie dominującą rolę odgrywa alkohol to tak naprawdę osoba uzależniona niejako przywłaszcza sobie i wchodzi w rolę dziecka za pomocą swoich patetycznych, roszczeniowych i często irracjonalnych zachowań. Sam staje się dzieckiem, które wymaga nieustannej uwagi i zaangażowania ze strony pozostałych domowników, przez co nie pozostawia on miejsca dla innych dzieci w rodzinie. Dzieci i niepijący dorosły wchodzą w rolę rodzica, który nieustannie usługuje osobie uzależnionej, nierzadko również podając jej alkohol, aby „się uspokoiła i poszła spać”. W domu alkoholika podstawowym celem życia rodziny jest więc ukrycie, że przyczyną jakichkolwiek problemów jest sam alkohol, osoba uzależniona i jej niewłaściwe zachowanie w stosunku do pozostałych domowników. W takich domach istotne staje się również wskazanie innego winnego, czy sytuacji lub wydarzenia, które doprowadzają lub już doprowadziły do tego, że w tej grupie społecznej dzieje się tak, a nie inaczej. W takiej rodzinie żądzą ustalone reguły, które nie są zgodne z prawidłowym współżyciem społecznym: „Nie mów” co się dzieje w domu rodzinnym. „Nie czuj”, ponieważ to co odczuwasz boli i jest przerażające. „Nie ufaj”, bo składane obietnice są łamane. Ów reguły obowiązują wszystkich członków rodziny za wyjątkiem samego alkoholika. To wszystko jednak nie pomaga osobie uzależnionej. Problem niejako „zamiatany jest pod dywan” , a to tylko wzmacnia dalej jego picie. Bo tak jest łatwiej?
Witam, jestem żoną alkoholika, który nie pije od 2 lat. Małżeństwem jesteśmy od 15 lat i alkohol praktycznie od początku był w naszym życiu. Początki niewinne, kilka piw w weekend, można powiedzieć nic złego się nie dzieje. Jednak wraz z upływem czasu, problem robił się poważniejszy, mąż potrafił upić się dwa razy dziennie. Wracając z pracy obawiałam się, w jakim stanie go zastanę, czy już śpi pijany, czy może jest w drodze do sklepu, by uzupełnić braki. Wszystko było na mojej głowie, odbieranie dzieci ze szkoły, zawiezienie na zajęcia dodatkowe i stwarzanie pozorów normalnej rodziny. Nie będę wchodzić w szczegóły, jak wyglądało wtedy moje życie, pełne stresu, wstydu i upokorzenia. Wiele razy mówiłam, żeby przestał pić, ale mąż jest osobą niepodatną na czyjeś sugestie. Jak sam czegoś nie chce, to nikt go nie zmusi. W końcu sam postanowił zerwać z nałogiem. Zaczął uczęszczać na zajęcia AA i nasze życie się zmieniło. Na początku było idealnie, nie licząc jego napadów złości i agresji spowodowanych głodem alkoholowym. Ale byłam na to przygotowana i tłumaczyłam sobie, że tak musi być. Od roku mąż całkowicie zmienił nastawienie do mnie, zauważyłam jego dystans i chłód. Wraz z wytrzeźwieniem wyzbył się wszelkich uczuć do mnie, stał się zimny, oschły, wyniosły, odgrodził się murem. Kochałam go kiedy pił, choć było trudno i kocham go teraz. Zawsze myślałam, że jak uda mu się rzucić picie, to zapanuje błoga sielanka i na zawsze już będzie między nami dobrze. A stało się dokładnie na odwrót. Stał się wielkim egoistą, wszystkie jego poczynania są skupione na nim samym. Często wyjeżdża na kilka dni, nie informując mnie gdzie, z kim i kiedy wróci. Nawet nie wiem, czy wszystko w porządku, czy dojechał na miejsce, bo telefonu ode mnie nie odbierze. Twierdzi, że nie musi się mi tłumaczyć. Kiedyś dzwoniliśmy do siebie kilka razy dziennie, tak po prostu zapytać co słychać… Teraz nie mam prawa się odezwać. Do tego ciągłe tajemnice, ukrywanie telefonu, tajne konto bankowe…. Praktycznie nie spędzamy czasu razem. Jak ma wolny weekend, wyjeżdża gdzieś i świetnie się bawi. Wiem też, że obgaduje mnie wśród znajomych i rodziny, wymyśla różne historie i mnie oczernia. Nie wiem, co chce przez to osiągnąć. Mąż przeżywa teraz „drugą młodość”, chodzi na siłownię, dużo schudł, stał się atrakcyjny i to wykorzystuje. Nieraz mi mówił, że chce teraz żyć na 100%, bo za dużo życia zmarnował pijąc. I w tym jego życiu nie ma miejsca dla mnie…. Podejrzewam, że mnie zdradził, może nawet nie raz. Nie interesuje go, że mamy dzieci, które widzą brak szacunku i lekceważenie. Chce rozwodu, bo twierdzi, że jego miłość do mnie wygasła, wypaliła się gdzieś po drodze. Wręcz mnie nienawidzi… Wiem, że powinnam pozwolić mu odejść, bo nikogo na siłę nie da się przytrzymać. Tyle przykrych słów od niego usłyszałam i to na trzeźwo, nie ma już wymówki, że powiedział bo był pijany. Ale…. Ciężko zapomnieć 20 lat spędzonym razem, tyle wspomnień, kiedyś było przecież pięknie. Kiedyś naprawdę był bardzo emocjonalnym, ciepłym człowiekiem i czułam tą jego miłość. Teraz jest bardzo chłodny i zdystansowany. Może on jeszcze nie odnalazł się w nowej dla siebie sytuacji i sam nie ogarnia wszystkiego. Uważam, że mąż powinien nadal korzystać z terapii, błędem było też z mojej strony, że ja nie uczestniczyłam w grupie wsparcia dla współuzależnionych. Zaproponowałam terapię, jednak twierdzi, że już podjął decyzję i koniec ze wspólnym życiem. Gdybym jeszcze zrobiła coś złego, wiedziała dlaczego mnie tak nienawidzi…. Najbardziej chciałabym żeby znowu mnie kochał, był czuły i ciepły, jak kiedyś. Strasznie mi tego brakuje. Ja mam pełną świadomość, że jestem osobą współuzależnioną, która na każdym kroku chce go kontrolować, zapobiegać, chronić. Staram się nad tym pracować, ale z różnym skutkiem. I on właśnie to wytknął mi, jako powód jego niechęci do mnie. Twierdzi, że czuje się osaczony, że go ograniczam. Choć myślę, że nie ma mowy o ograniczaniu, gdyż mąż często sam wyjeżdża i nawet o zdanie mnie nie pyta. Robi po prostu co chce, nie licząc się z rodziną. Kiedyś też często wyjeżdżał, ale jego nastawienie do mnie było inne, ufałam mu, codziennie dzwonił, dokładnie wiedziałam gdzie jest i było tak po prostu normalnie, jak w rodzinie, żadnych sekretów, luźna atmosfera, pełen spokój. Teraz moje życie to ciągłe napięcie, stres i niepewność. Mój dzień zależy od jego humoru. Traktuje mnie jak wroga, twierdzi, że im mniej wiem, tym lepiej. Wiem, jak to brzmi, pewnie wiele osób się zastanawia, co mnie jeszcze przy nim trzyma… Bardzo jest mi ciężko pogodzić się z tą sytuacją. Wyobrażałam sobie, że w wieku 40 lat zacznie się wspaniałe życie. Dzieci już samodzielne, można spokojnie gdzieś razem wyjść wieczorem, do tego pokonanie nałogu – wprost idealnie. Nigdy bym nie pomyślała, że w moim mężu będzie tyle wrogości i nienawiści. Chyba nie ma szans na ratowanie tego związku…. Ja bym bardzo chciała, ale sama nie dam rady. Czytałam, że wiele związków rozpada się, gdy alkoholik przestaje pić, do tego doszedł tzw. kryzys wieku średniego mojego męża. A może warto to przeczekać, może to kiedyś minie? Może jest wśród Was żona, która była w podobnej sytuacji?
Moje życie… Jak stałem się alkoholikiem Dzieciństwo… Miałem 19 lat… Przed trzydziestką… Upadek… Pierwsze chwile trzeźwości Prawdziwy początek trzeźwienia Moje sposoby by nie pić :) Co robić by nie zapić… AApiryna… Telefon -wspaniałe narzędzie w trzeźwieniu Gdy ktoś bliski ma problem… … i nie chce się leczyć … od jakiegoś czasu już nie pije ale… Blogroll AA w polsce Forum motocykli V-strom Forum Wolnych od Alkoholu "DEKADENCJA" Grupa AA" Pod Prąd" Intergrupa Karliczek Proszę o trochę cierpliwości – niedługo mapa pomocy zacznie działać … Województwo DolnośląskieWojewództwo Kujawsko-PomorskieWojewództwo LubelskieWojewództwo LubuskieWojewództwo ŁódzkieWojewództwo MałopolskieWojewództwo MazowieckieWojewództwo OpolskieWojewództwo PodkarpackieWojewództwo PodlaskieWojewództwo PomorskieWojewództwo ŚląskieWojewództwo ŚwiętokrzyskieWojewództwo Warmińsko-MazurskieWojewództwo WielkopolskieWojewództwo Zachodniopomorskie AD Witam 15 lat dzieciństwa, potem 21 lat w których alkohol był codziennością i 4 trudne lata trzeźwienia. A zaczęło się tak niewinnie… Zapraszam do lektury…. 1) Dzieciństwo . 2) Gdy miałem 19 lat 3) Przed trzydziestką 4) Upadek 5) Pierwsze chwile trzeźwości 6) Prawdziwy początek trzeźwienia . . . . . . . . . . Jeżeli moja strona ci się podoba dodaj prosze plusik… Reklama Jest możliwość umieszczenia reklamy na mojej stronie. Zainteresowanych zapraszam do kontaktu Szukaj
Alkoholizm to choroba i tak jest traktowana przez lekarzy. Jedną z jej cech jest to, że sam alkoholik całymi latami nie wie, że jest chory, nawet wtedy, gdy cała jego rodzina i współpracownicy to wiedzą. Kiedy do osoby chorej na chorobę alkoholową dociera choćby sygnał tej prawdy, jego cierpienie jest niewyobrażalne dla osoby zdrowej. Z powodu tego cierpienia znów pije drinka lub piwo, by przestać cierpieć. W taki sposób powstaje mechanizm ciągu. I czasem to jest ciąg, który jest postrzegany jako nienormalny przez osoby postronne. Czasem zaś mechanizm jest bardziej podstępny - alkoholik pije tylko wieczorem, przed snem, by spokojnie zasnąć. W tej chwili ukuto pojęcie podwyższonego dna - alkoholik nie musi stracić wszystkiego i leżeć w rynsztoku, by dotarło do niego, że jest chory. Często dzieje się tak w przypadku ludzi poniżej 40 roku życia. Ale dno często błędnie jest interpretowane jako dno społeczne (utrata bliskich) lub finansowe (strata pracy, długi). To błąd, bo dno to coś, co człowiek ma w sobie na poziomie duchowym i emocjonalnym. I osiągnięcie tego dna jest potrzebne, by alkoholik zdał sobie sprawę ze swojej choroby. Na stronach AA można znaleźć bardzo dobre porady, jak przeprowadzić czyli działanie, które uświadomi alkoholikowi jego chorobę i skłoni do leczenia. To procedura wymagająca współpracy kilku osób i długich przygotowań. A potem ogromnej delikatności i jednocześnie zdecydowania od osób prowadzących. A jeśli zakończy się skutecznie i z powodzeniem, osoby bliskie muszą pamiętać o ważnej rzeczy - alkoholik nigdy nie będzie mógl już wypić ani jednego kieliszka, ani jednego piwa. Nigdy już nie będzie pić w sposób kontrolowany. Będzie trzeźwy, ale będzie jak cukrzyk, który zawsze musi pamiętać, że jest chory.
JAK POMÓC ALKOHOLIKOWI I ZROBIĆ TO MĄDRZE! JAK ŻYĆ Z ALKOHOLIKIEM. Jak żyć z alkoholikiem. Chcesz pomóc alkoholikowi? Zrób to mądrze Osoby budujące związek obarczony nałogiem często, chcąc pomóc alkoholikowi, postępują w sposób impulsywny i nieco wręcz robotyczny. Mózg przestaje być jednostką myślącą, planującą i rozważającą. Szczególnie wyraźnie widać to u kobiet, które w zderzeniu z alkoholizmem partnera obierają postawę „bez względu na wszystko, mimo wszystko i za wszelką cenę”. Działają schematycznie a plan pomocy ukochanemu człowiekowi przypomina w działaniu skrupulatnie zaprogramowaną maszynę. Taka instynktowność prowadzi najczęściej do klasycznego współuzależnienia, które wraz z rozwojem działa destrukcyjnie nie tylko na samego alkoholika, ale także jego partnerkę czy dzieci. Jak więc poradzić sobie ze świadomością, że bliski nam człowiek na naszych oczach jest trawiony przez nałóg, który z dnia na dzień staje się coraz silniejszy, a co za tym idzie trudniejszy do pokonania? Jak pokonywać bariery, jakich błędów wystrzegać się za wszelką cenę i jak na nowo zbudować rodzinę, której funkcjonowanie nie będzie emocjonalną wegetacją? Jak, więc żyć z alkoholikiem? Jak pomagać alkoholikowi. JEŻELI NADAL CHCESZ ŻYĆ Z NIM I POMÓC ALKOHOLIKOWI – NAUCZ SIĘ CHOROBY, ZDEFINIUJ NAŁÓG I ZDYSTANSUJ SIĘ Życie z alkoholikiem może wyrządzić ogromne szkody całej rodzinie. Im więcej żalu w sobie kryjemy, im bardziej zamykamy się na argumenty chorego, do którego czujemy żal, tym częściej wypieramy ze swojej pamięci te dobre chwile, które powinny stanowić fundament do walki z nałogiem. Natłok skrajnie różnych emocji powoduje, że nasze uczucia są irracjonalne. Kochamy, ale jednocześnie nienawidzimy. Pragniemy pomóc alkoholikowi, ale jednocześnie obmyślamy w głowie plan ucieczki. Taka niestabilność niszczy nas szybciej niż sam nałóg, z którym naprawdę można sobie poradzić. Kiedy zauważasz, że słabość męża zdecydowanie przekroczyła granicę i sama jesteś świadoma, że masz do czynienia z uzależnieniem nie działaj impulsywnie. Tej choroby nie można wyleczyć jedną rozmową, pomóc alkoholikowi nie da się jednym gestem, żądaniem, krzykiem, ani tym bardziej szantażem. Zdystansuj się, poukładaj w głowie, pogódź się ze zmianami i przyjrzyj się wszystkiemu z innej perspektywy. Kiedy emocje opadną podejmij rozmowę, uargumentuj swoje stanowisko, pokaż namacalne skutki nadmiernego picia a gdy zobaczysz, że to działa poproś o skonsultowanie się ze specjalistą. Doświadczenie, wiedza i umiejętność słuchania, które znajdziecie u terapeuty uzależnień , pomogą w obraniu właściwej ścieżki dalszego leczenia. Terapia dla współuzależnionych pomaga znaleźć odpowiedź na pytanie jak żyć z alkoholikiem i jak pomóc alkoholikowi – po przez pomoc sobie. NIE ZAMYKAJ ALKOHOLIKA W ZŁOTEJ KLATCE I NIE ODBIERAJ MU POCZUCIA CZŁOWIECZEŃSTWA. PRZEZ ZABIERANIE ODPOWIEDZIALNOŚCI NIE MOŻESZ POMÓC ALKOHOLIKOWI Między nałogiem, będącym chorobą o podłożu psychicznym a jakąkolwiek inną chorobą fizyczną nie można stawiać znaku równości. Alkoholik, choć nieco karykaturalnie postrzega otaczającą go rzeczywistość, wciąż jest w pełni sprawny fizycznie, może podejmować decyzje, uczestniczyć w życiu rodziny, mieć poczucie obowiązku i wiedzieć, że jego najbliżsi mogą egzekwować jego spełnienie. Kiedy kochamy i czujemy zagrożenie potrafimy wykrzesać z siebie najbardziej skryte i stłumione ewolucją instynkty zwierzęce. Jesteśmy w stanie poświęcić wszystko dla ratowania stada. Jak to wygląda w praktyce? Kobieta, która uświadamia sobie, że jej związek czeka prawdziwa rewolucja i że partner, którego osoba stanowi integralną część jej życia przegrał ze swoją słabością i wymaga leczenia uzależnień potrafi w jednym momencie całkowicie przewartościować swoje priorytety. Czy to zaleta? Nie w tym przypadku. Żona biorąc na siebie ciężar odpowiedzialności za chorobę męża automatycznie stara się przejąć na siebie wszystkie jego obowiązki. W okamgnieniu okazuje się, że filigranowa, delikatna i wrażliwa istota doskonale sprawdza się w roli domowego majsterkowicza, hydraulika, elektryka, specjalisty do spraw finansów, psychologa a nawet korepetytora. JAK PRZEKŁADA SIĘ TO NA CHOREGO? Alkoholik zamknięty w przysłowiowej „złotej klatce” traci możliwość realnego postrzegania otaczającego go świata. Tracąc poczucie obowiązku i odpowiedzialności za rodzinę traci jednocześnie cel, dla którego chce walczyć z nałogiem. Jego życie osadzone jest w iluzorycznej utopii. Osoba współuzależniona w poczuciu obowiązku eliminuje wszystkie czynniki mogące wzmagać głód alkoholowy, pijackie wybryki nie niosą za sobą żadnych konsekwencji, bo zawsze znajdują wytłumaczenie i usprawiedliwienie. Po pewnym czasie stworzony dla chorego komfort zaczyna odbierać mu zwyczajne poczucie człowieczeństwa, celowość leczenia zderza się z ogromem wątpliwości, podobnie zresztą jak sam nałóg, którego definicja przestaje mieć jakiekolwiek pokrycie z zachowaniem chorego. ABY POMÓC ALKOHOLIKOWI TWÓRZ LISTĘ ZASAD, KTÓRYCH BĘDZIESZ KONSEKWENTNIE PRZESTRZEGAĆ Nie szukaj tłumaczeń i usprawiedliwień – dzieci mają prawo wiedzieć, że tata wcale nie jest chory, tylko po prostu pijany, Żyj obok alkoholika a nie zamiast niego – dopóki dorosły człowiek nie jest ubezwłasnowolniony wyrokiem sądu ma prawo i obowiązek podejmowania decyzji i ponoszenia konsekwencji swoich wyborów. Pozwól popełniać błędy uzależnionemu i je naprawiać. Nie krzycz, nie szantażuj, nie stosuj gróźb – alkoholik inaczej postrzega swoją chorobę, dlatego Twoje emocje są dla niego niewspółmierne względem jego własnych przekonań. Naucz się funkcjonowania w nowej, trudnej, ale prawdziwej rzeczywistości. Bądź konsekwentna i asertywna, wyciągaj konsekwencje z wyrządzonych szkód i nie pozostawiaj problemów bez wyjaśnienia. Pod żadnym pozorem nie pozwalaj na obecność alkoholu w domu, który powinien stanowić azyl a nie pole bitwy z własnymi słabościami. Tych wystarczająco dużo czyha na człowieka w zewnętrznym świecie. Przestrzegając tych zasad pomagasz sobie- bo Ty jesteś ważna – przy okazji możesz pomóc alkoholikowi. CZY ISTNIEJE TAKI MOMENT, W KTÓRYM LEPIEJ POWIEDZIEĆ „DOŚĆ, ODCHODZĘ”? KIEDY POMOC „UKOCHANEMU ALKOHOLIKOWI” NIE JEST WARTA WYSIŁKU? JAK ZDOBYĆ SIĘ NA TAK ODWAŻNY KROK I PRZEŁKNĄĆ GORYCZ PORAŻKI? Szukając sensownej odpowiedzi, która nie będzie jedynie książkową regułką z podręcznika dla psychologów pojawia się doskonały moment na rozważenie zasadności wspomnianej już wcześniej postawy ogromnej części społeczeństwa. Mówią, że nie istnieje powód, dla którego można opuścić alkoholika, nie ma przyzwolenia na pozostawienie człowieka samemu sobie w walce z okrutnym nałogiem, nie ma prawa pozwalającego złamać przysięgę „w zdrowiu i w chorobie” a pomóc należy każdemu, bez względu na to jakim jest człowiekiem, co zrobił, robi i robić będzie. Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza. Tak właśnie powinno funkcjonować każde zdrowe, świadome i dojrzałe małżeństwo. Z drugiej jednak strony, gdyby pokusić się o rozłożenie problemu na czynniki pierwsze, niemalże natychmiast dostrzega się powierzchowność tych słów. To puste frazesy podtrzymywane i pielęgnowane przez tych, dla których choroby psychiczne wciąż stanowią niezłomny temat tabu. Ilekroć, jako osoba na co dzień żyjąca z alkoholikiem, miałeś okazję spotkać się z sytuacjami podobnymi do tych z poniższych przykładów: Problem: bije, upokarza i terroryzuje żonę Reakcja: pracę ma ciężką, nerwowy jest, czasem wypije to mu nerwy puszczają Problem: mąż potrzebuje terapii Reakcja: będzie chciał to przestanie pić, dawniej wszyscy pili i żyją a do psychiatrów chodzą wariaci Problem: Dzieci boją się ojca Reakcja: mają się bać. Ojciec ma mieć autorytet i trzymać dyscyplinę. Takie sytuacje to codzienność, która utarła się jako norma a która tak naprawdę jest społecznym przyzwoleniem na psychiczną i fizyczną przemoc w rodzinach dysfunkcyjnych. Tych samych ludzi, niezłomnych wyznawców idei bezwzględnego trwania przy alkoholiku, warto zapytać: czy uczestnicząc w wypadku zdecydują się wykonać sztuczne oddychanie samemu mając przebite płuco? Czy jeśli mąż/żona w wyniku choroby stracą nogę, odetną swoją własną, żeby mu ją oddać?Czy jeśli pijany mąż w pijackim amoku zapragnie zamordować żonę siekierą to zgodnie z obowiązkiem niesienia pomocy powinna naostrzyć mu narzędzie zbrodni, aby było mu łatwiej? Te pytania być może są kuriozalne, ale w szerszej perspektywie doskonale wpisują się w kanony życiowych zasad obrońców alkoholowego tabu. Nie ma wartości cenniejszej niż własne życie, poczucie bezpieczeństwa i psychiczna stabilizacja. W obliczu zagrożenia uczucia, wrażliwość i empatia stają się nie ważne. Tę niesamowitą umiejętność zbudowania w sobie dystansu pomiędzy rozumem a sercem doskonale widać na przykładzie sportowców ekstremalnych. Wspólnie, jako jedna drużyna, dążą do jednego celu. Biorą tym samym za siebie odpowiedzialność moralną i obligują się do obowiązku, by w momencie zagrożenia zrobić wszystko, żeby pomóc tym, którzy sami nie są w stanie się uratować. Upewniwszy się jednak, że każdy wariant został już wykorzystany z rozdartym sercem potrafią pozostawić kompana na pewną śmierć, żeby ratować siebie. Ta sama zależność obowiązuje w dysfunkcyjnych związkach, w których pojawia się problem alkoholowy. Pomóc alkoholikowi – owszem, ale nie kosztem własnego życia. Masz prawo powiedzieć „dość”, zamknąć rozdział i zawalczyć o siebie… …tylko kiedy? TOKSYCZNY ALKOHOLIK – KIEDY POMOC ALKOHOLIKOWI MOŻE SIĘ OKAZAĆ ZUPEŁNIE BEZSKUTECZNA. Nie każdy alkoholik, który deklaruje swoją świadomość istoty choroby jest w rzeczywistości szczery wobec rodziny a nawet samego siebie. Pamiętajmy, że alkoholizm, tak jak każde inne uzależnienie, jest chorobą umysłu. Walka z własnymi słabościami potrafi w niewyobrażalnym stopniu upośledzić zdolność identyfikowania prawdziwych celów, problemów i uczuć. Toksyczny alkoholik to człowiek destrukcyjny, który zamiast wspinać się ku górze, wciąga na dno ludzi z najbliższego otoczenia. Celem toksycznego alkoholika jest uzyskanie komfortu picia bez ponoszenia konsekwencji. To, jaki mechanizm działania wybierze nie jest możliwe do przewidzenia. Pewne jest jednak to, że jego umiejętność manipulowania otoczeniem jest na tyle rozwinięta, że w efekcie zawsze dostaje to, czego chce – niezależnie od konsekwencji i wyrządzonych szkód. Toksyczny alkoholik to człowiek o wielu twarzach, który nie jest szczery nawet wobec siebie. W dążeniu do zamierzonych celów potrafi sięgnąć po każdą broń: łzy, bezsilność, błaganie o pomoc; kontrolowane próby samobójcze;ucieczki, kilkudniowa nieobecność, zerwanie kontaktu;szantaż emocjonalny i przerzucanie winy;zaprzeczanie problemom, notoryczne kłamstwa;próby zastraszenia, wymuszenia;symulowane dolegliwości fizyczne;wyrzucanie błędów sprzed lat jakoby stanowiły one źródło problemów alkoholowych;ciągła, bezpodstawna krytyka, krzyk, jest długa i trudna do zrozumienia biorąc pod uwagę, że cały czas mówimy o dojrzałym, pozornie odpowiedzialnym człowieku a nie nastolatku w wieku buntowniczym. ALKOHOLIK AGRESOR – KIEDY POMOC ALKOHOLIKOWI MOŻE OKAZAĆ SIĘ NIEBEZPIECZNA Wśród toksycznych alkoholików znajdą się również tacy, którzy cennego czasu nie poświęcą na poszukiwanie nowych wymówek i sposobów na skuteczne zmanipulowanie bliskich. Będąc świadomym swojej przewagi fizycznej postanawiają przyjąć rolę agresora. Jego nieprzewidywalna wybuchowość buduje w członkach rodziny strach, utratę poczucia bezpieczeństwa i permanentny stres. Pijackie wybryki nie spotykają się z żadną reakcją. Cel zatem finalnie zostaje osiągnięty. Czy tylko tak silnie oddziałujące na psychikę człowieka zachowania alkoholika dają przyzwolenie na odejście od niego? Nie. Są to tylko wskazówki, które pomogą zweryfikować faktyczne zamierzenia i cele alkoholika. Toksyczni nałogowcy mimo obietnic, zapewnień, błagań i iluzorycznego cierpienia tak naprawdę nie odczuwają żadnych negatywnych emocji. Nie dostrzegają swojego problemu, nie chcą go leczyć a wszelkie próby mają na celu jedynie utwierdzenie w przekonaniu bliskich, że niepowodzenia w terapii są spowodowane psychiczną słabością. Takiemu człowiekowi, przynajmniej do momentu faktycznego zrozumienia alkoholizmu, nie warto pomagać. Poświęcenie własnego zdrowia, pasji, marzeń i planów przyniesie tylko rozczarowanie i efekt zbliżony do książkowego pasożytnictwa. Odejść możesz zawsze. Nawet jeżeli uzależniony naprawdę chce zerwać z nałogiem i próbuje walczyć z własnymi słabościami, ale Ty nie masz już siły walczyć, chcesz uwolnić się z labiryntu, który być może przy wspólnych poszukiwaniach wyjścia nigdy nie da Ci szansy na upragnioną wolność lub kiedy po prostu przestajesz żywić jakiekolwiek uczucia dające szanse na odbudowanie zdrowej, nierozerwalnej relacji, szacunku i zaufania, masz prawo do decydowania o swojej przyszłości. Masz również prawo nie pomóc alkoholikowi. Poradnik w całej swojej objętości skupiał się na alkoholizmie występującym u mężczyzn, co nie oznacza, że w sidła nałogu nie mogą popaść także kobiety. Do tej pory jednak problem alkoholizmu skupiał się właśnie na mężczyznach, ponieważ jak wskazują ogólnodostępne statystyki to właśnie oni stanowią znacznie większy odsetek pacjentów podejmujących specjalistyczne leczenie w ośrodkach odwykowych.
jak postępować z alkoholikiem forum