jak przeżyć rozstanie po 8 latach
Naturalnie warto także zwrócić się po profesjonalną pomoc, bo nie zawsze sami poradzimy sobie z kryzysowym momentem, jakim jest rozstanie, i nie ma w tym nic złego. Lepiej szukać wsparcia, niż żyć przeszłością, boksować się codziennie z bólem złamanego serca, poczuciem braku sensu – a ono jak najbardziej ma prawo się
Odp: Rozstanie po 2 latach. Na pewno jej nie pisz jak się okropnie bez niej czujesz, bo ona odbierze to tak, jak byś próbował wzbudzić w niej poczucie winy. Jeśli już chcesz coś pisać, to napisz jej, że potrzebujesz by ona dokładnie Ci wyjaśniła dlaczego odeszła.
1240 wyświetleń. Po drzemce z dumbo. 22 minuty temu. Witam , mam 24 lata i jestem obecnie w bardzo trudnej sytuacji uczuciowej. Rozstałem się z moją pierwszą dziewczyną (21l.) po 4 latach
Chciałabym przekazać Wam coś, co nosiłam w sobie od dłuższego czasu, ale jakoś nie miałam odwagi, czy też okazji, o tym napisać. Chciałabym przesłać szczególne wsparcie moralne wszystkim, którzy mają złamane serce i nie wiedzą jak przeżyć rozstanie, oraz ich przyjaciołom. Ściskam i wysyłam Wam dużo dobrej energii! Nie jest wielką tajemnicą, że, jak mówią
Wiek: 35. Odp: rozstanie po 5 latach związku. Osoby zbawiające świat, w tym przypadku będące w związku głównie dlatego, zęby kogoś zmienić czy też ratować z opresji (uszczęśliwić), niejako z góry, może trochę neiświadomie mogą narzucać lekko swoją wizję i tym sposobem zniechęcają stopniowo do siebie partnerów.
nonton film action terbaru 2022 sub indo lk21. Rozstanie nigdy nie jest przyjemnością. Niektóre osoby dość szybko to przeżywają i idą dalej. Natomiast inni mogą odczuwać skutki tego przez kilka miesięcy i nawet lata, co o wiele zmniejsza ich szansę na sukces w nowym związku. Dlaczego różni ludzie różnie reagują na rozstanie? Dzięki otwarciu na zmianę rozstaniu możesz odczuwać ból, złość, zdradę lub strach przed byciem samotnym. Możesz nawet dostać obsesję na punkcie swego byłego partnera i czuć się zazdrosnym o niego. Albo w dodatku możesz dojść do wniosku, że jesteś nieadekwatny, mało atrakcyjny i niewart choć brzmi to smutno i żałośnie, jest to całkowicie normalna reakcja. Badania pokazują, iż rozstanie może zmusić Cię patrzeć na innych w bardziej negatywny sposób. Z mniejszym prawdopodobieństwem rozpoczniesz nowy związek, a nawet jeśli rozpoczniesz, to szansa, że będzie on niezdrowy, jest bardzo mentalność, by przeżyć rozstanieGrupa badaczy z Uniwersytetu Standforda poddała analizie wpływ jednej osobistej historii zerwania na psychiczne samopoczucie uczestników i ich zdolność dostosowania się do rozstaniu, większość ludzi najpierw stara się zrozumieć co właściwie stało, pytając siebie dlaczego tak się stało, czy to ich wina, albo jaką mają szansę na znalezienie nowej miłości w zależności od tego jakie będą odpowiedzi, te pytania mogą albo pomóc Ci w radzeniu sobie z sytuacją, albo spowodować jeszcze większą szkodę naukowców postrzegamy innych jako źródło wiedzy o sobie samych. Dlatego rozstanie z kimś, kto wydaje się być dobrze znany, jest szczególnie czy inaczej, ludzie różnie patrzą na ile mogą się rozwinąć i się zmienić. Osoby, których cechy osobowości są stałe i niezmienne (mówiąc inaczej mają stałą mentalność), częściej uważają, że rozstanie to ich wina. Opowiadając historię swego zerwania, podkreślają głównie własne drugiej strony ludzie, którzy potrafią się zmienić i mają mentalność skierowaną na rozwój, są skłonni do opisania historii zerwania w mniej żałosny sposób. Zatem są bardziej zdolni do postrzegania tej sytuacji jako możliwości na rozwój i oczekiwać lepszego związku następnym różnych badań naukowcy odkryli, iż uczestnicy o stałej mentalności częściej traktują rozstanie jako przejaw swojej toksycznej osobowości i własnych negatywnych cech. Według nich, one również będą przeszkadzały w następnych możesz zrobić, by zmienić mentalnośćAby pokonać rozstanie w zdrowy sposób, musisz zmienić swój światopogląd w kierunku rozwoju. Żeby dokonać tej zmiany, wykonaj następujące czynności:Nie obwiniaj się, lecz szczerze przeanalizuj przyczyny rozstaniaW każdym związku każda strona ponosi częściową odpowiedzialność za powstające problemy, w tym relacje romantyczne. Weź swoją część winy, ale nie większą odpowiedzialność, niż potrzeba, nie poczujesz się lepiej i nic nie rozwiążesz. Raczej zniekształci to Twój własny obraz i utrudni przyszłe zdrowe te osobiste wady, które spowodowały problemWiele czynników osobistych może spowodować konflikt, który doprowadzi do zerwania. Niektóre zaliczamy do kategorii przejściowych. A innym razem problem wynika z przyczyn zewnętrznych. Istotne jest wiedzieć co dokładnie poszło nie tak i jak uniknąć tego w przyszłości. Dosyć często okoliczności po prostu nie sprzyjają to powszechny problemMimo iż rozstanie boli, pamiętaj, że nie jesteś jedyną osobą, która kończy związek. Nie jesteś jedyną osobą, która została zostawiona lub zdradzona. Nie jesteś jedyną osobą, która zrywa. Nie ma różnicy jak silny jest ten ból. Możesz go pokonać. Dokładnie jak wielu innych pozytywne wnioski z tego doświadczeniaNaucz się czegoś z rozstania, nie daj się ponieść tej całej negatywności. Na pewno miałeś dużo przyjemnych chwil będąc w związku, więc nie koncentruj się tylko na tym, co negatywne. Rób to tylko w przypadku, gdy szukasz rozwiązania, bo inaczej zostaniesz pokonany przez pesymizm i strach, które utrudnią następne od powodów, rozstanie zawsze idzie w parze z nadzieją. I może nie na zachowanie związku, ale przynajmniej że nie stracisz siebie po tym gorzkim końcu. W końcu miłość to tylko jeden z cyklów próba zatrzymać się w nim, gdy związek już się skończył, doprowadzi tylko do wzmocnienia uczucia tonięcia w tym wszystkim. Jak powiedziała kiedyś rybka Dory: Po prostu płyń dalej, po prostu płyń dalej…
Dołączył: 2011-07-27 Miasto: Far Away Liczba postów: 1616 1 lipca 2019, 14:06 Mój świat właśnie runął. Po 18 latach wspólnego życia mój mąż powiadomił mnie, że nie jest ze mną szczęśliwy i chciałby się rozstać. Nie umiem tego ogarnąć, cały dzień ryczę, czuję ucisk w klatce piersiowej, ciężko mi się oddycha. Jak sobie z tym poradzić? Dołączył: 2011-05-21 Miasto: Kraków Liczba postów: 15432 2 lipca 2019, 21:18 denerwują mnie kobiety, które twierdzą, że facet jest niewinny jak baranekmógł pomyśleć o wyszaleniu się przed zakładaniem rodziny Dołączył: 2007-02-06 Miasto: Liczba postów: 10556 2 lipca 2019, 22:14 denerwują mnie kobiety, które twierdzą, że facet jest niewinny jak baranekmógł pomyśleć o wyszaleniu się przed zakładaniem rodzinysledze ten watek i nie przypominam sobie by ktos tak twierdzil - przede wszystkim nikt nie zna ani jego ani autorki i ich zycia, wiec twierdzenie czegokolwiek jest juz bzdura. Za rozpad zwiazkow odpowiadaja zazwyczaj obie strony, nawet jak na pierwszy rzut oka wyglada inaczej - wiem , bo przezylam, bylismy zwyklym "szczesliwym" przecietnym malzenstwem, i ktos z zewnatrz nie mialby pojecia o niczym co naprawde kto czuje, jak zyje, dlaczego zyje czy trwa w zwiazku czasem wbrew sobie. -Nie pisze tu o tym konkretnym malzenstwie. Dołączył: 2009-05-18 Miasto: Rajskie Wyspy Liczba postów: 86164 2 lipca 2019, 23:27 Wilena po prostu znam Twoja zacietosc :P I sie usmiechnelam sama do siebie jak w koncu napisalas wprost, ze jak ktos Cie wkurzy, to idziesz po trupach :P Nic zlosliwego z mojej strony! Ja tez uwazam, ze powody moga byc rozne ale tak naprawde wszystkie beda ludzkie - odkochac sie, znudzic sie, chciec czegos innego, zle sie czuc. Natomiast uwazam, ze jednak takie sytuacje powinno sie jakos w zwiazku przegadac. Staz 18 lat i dwojka dzieci to jednak duzy, wspolny dorobek. Gdyby moj facet mi wypalil w takim momencie, ze on od dawna jest nieszczesliwy etc. podczas gdy ja bym uwazala ten zwiazek za spelnienie marzen, to czulabym sie slabo. Czym innym jest proba jakiegos wyjscia na prosta, poinformowanie partnera - sluchaj, jest kiepsko ale dajmy sobie czas, sprobujmy, jak sie nie uda to kazde pojdzie w swoja strone, a czym innym takie niby tkwienie bedac wybitnie nieszczesliwym przez jakis pewnie dluzszy okres i tak naprawde niedanie tej drugiej osobie zadnej szansy na naprawe relacji. Bo tkwienie "a moze za pol roku sie domysli i cos zmieni" czy "odszedlbym, ale w sumie to poki co nie mam lepszej alternatywy, to sobie w tym zwiazku potkwie" to nie jest danie komukolwiek jakichkolwiek szans. Dla mnie ludzie w takich dojrzalych zwiazkach powinni jednak byc juz nauczeni mowic wprost o swoich uczuciach. Edytowany przez cancri 2 lipca 2019, 23:36 24031994 3 lipca 2019, 09:43 Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą. Dołączył: 2011-07-27 Miasto: Far Away Liczba postów: 1616 3 lipca 2019, 12:02 24031994 napisał(a):Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą. Mam wrażenie, że zakładasz, że w moim związku podchodziłam do tematu na zasadzie "jakoś to będzie" bez pracy nad nim, a to nieprawda. Jeśli chodzi o seks, to tak jak pisałam, problem nie wynikał ze znudzenia się sobą, tylko z moich problemów zdrowotnych, nad którymi pracowałam. Nie twierdzę, że to rozstanie to tylko wina mojego męża, natomiast jest to na pewno jego decyzja, bez szansy na spróbowanie poszukania pomocy, co mnie najbardziej w tym wszystkim boli. Ile lat jesteście razem? Bo wiesz, ja jeszcze tydzień temu opowiadałam ludziom jakie mam szczęście mając tak szczęśliwą rodzinę. 24031994 3 lipca 2019, 12:47 kropecka napisał(a):24031994 napisał(a):Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą. Mam wrażenie, że zakładasz, że w moim związku podchodziłam do tematu na zasadzie "jakoś to będzie" bez pracy nad nim, a to nieprawda. Jeśli chodzi o seks, to tak jak pisałam, problem nie wynikał ze znudzenia się sobą, tylko z moich problemów zdrowotnych, nad którymi pracowałam. Nie twierdzę, że to rozstanie to tylko wina mojego męża, natomiast jest to na pewno jego decyzja, bez szansy na spróbowanie poszukania pomocy, co mnie najbardziej w tym wszystkim boli. Ile lat jesteście razem? Bo wiesz, ja jeszcze tydzień temu opowiadałam ludziom jakie mam szczęście mając tak szczęśliwą w czym? W ponownym zakochaniu się? Zdrowotne problemy... Wielokrotnie były i był post i "inne" spełnianie ich potrzeb. Niczego nie neguje, nie zrozum mnie źle proszę, bo albo się kogoś kocha, albo nie. Gdybym nie kochała, nie chciałabym terapii, bo być z kimś dla dzieci to nie te czasy chyba. Nie da się tu tak ładnie tego przedstawić jakbym chciała. Zazwyczaj po prostu zna się 1 stronę medalu. To tak jak mój brat. Wielka obraza majestatu bo zostawił żonę i 2 dzieci. Teraz ma 2 żonę. Lincz rodziny był straszny. Na moje szczęście miałam obraz jego! Zbaranialam jak poznałam powód! No i nie trzymam jego strony, oboje dali ciała i tyle. A jeżeli byliście naprawdę szczerzy, dopasowani i niemalże idealni, to miałaś wyjątkowego pecha, że trafiłaś na drania. Twój post zrobił zadyme też wmoim mieszkaniu, gadamy o tym! Być może nie jest też za późno, może mu się odwiidzi. Widzisz.... Tysiące pytań... I nie zycz mi źle. Moje życie było piekłem, mąż to jedyne co dostałam od losu. Ćwierć wieku razem. Ja nie mówię nikomu jakie mam szczęście bo wszyscy się ode mnie odwrocili z zazdrości :( Edytowany przez 3 lipca 2019, 12:50 Dołączył: 2011-07-27 Miasto: Far Away Liczba postów: 1616 3 lipca 2019, 16:42 24031994 napisał(a):kropecka napisał(a):24031994 napisał(a):Mnie też wydaje się że tak poważna sprawa to nie tylko wina definitywnie faceta. Święta w swoim związku nie jestem i mam chyba szczęście że mój mąż po tylu latach wciąż mnie kocha /ja jego też najbardziej na świecie /. On w ogień za mną, ale...! To nie wzięło się tylko z tego, że mam szczęście! Związek to charowa i to moje zdanie. Żniwa zbiera się potem. Nie ukrywam że poznalabym opinię Twojego męża, choć Tobie bardzo współczuję. Bo nie zmienia to faktu że szok jest. Gdyby mnie to spotkało, na te chwilę umarlabym, bo póki co tak po prostu kochamy się. No i jeszcze apropo seksu. Ważny jest i nie ważne czy jest się 10 czy 20 czy rok w związku. My dobralismy się idealnie, ja mam większe zapotrzebowanie niż on, ale ogólnie znajdujemy różne rozwiązania. Niby zaprzecza się że ta część życia z czasem umiera w małżeństwie, ale wg mnie to bzdura. Znam druga parę z takim stazezem, dorosłą córka i oni tak samo myślą. Chętnie zapoznalabym się z innymi opiniami na ten temat, bo to ciekawe, co powoduje że po latach ludzie nudzą się sobą. Mam wrażenie, że zakładasz, że w moim związku podchodziłam do tematu na zasadzie "jakoś to będzie" bez pracy nad nim, a to nieprawda. Jeśli chodzi o seks, to tak jak pisałam, problem nie wynikał ze znudzenia się sobą, tylko z moich problemów zdrowotnych, nad którymi pracowałam. Nie twierdzę, że to rozstanie to tylko wina mojego męża, natomiast jest to na pewno jego decyzja, bez szansy na spróbowanie poszukania pomocy, co mnie najbardziej w tym wszystkim boli. Ile lat jesteście razem? Bo wiesz, ja jeszcze tydzień temu opowiadałam ludziom jakie mam szczęście mając tak szczęśliwą w czym? W ponownym zakochaniu się? Zdrowotne problemy... Wielokrotnie były i był post i "inne" spełnianie ich potrzeb. Niczego nie neguje, nie zrozum mnie źle proszę, bo albo się kogoś kocha, albo nie. Gdybym nie kochała, nie chciałabym terapii, bo być z kimś dla dzieci to nie te czasy chyba. Nie da się tu tak ładnie tego przedstawić jakbym chciała. Zazwyczaj po prostu zna się 1 stronę medalu. To tak jak mój brat. Wielka obraza majestatu bo zostawił żonę i 2 dzieci. Teraz ma 2 żonę. Lincz rodziny był straszny. Na moje szczęście miałam obraz jego! Zbaranialam jak poznałam powód! No i nie trzymam jego strony, oboje dali ciała i tyle. A jeżeli byliście naprawdę szczerzy, dopasowani i niemalże idealni, to miałaś wyjątkowego pecha, że trafiłaś na drania. Twój post zrobił zadyme też wmoim mieszkaniu, gadamy o tym! Być może nie jest też za późno, może mu się odwiidzi. Widzisz.... Tysiące pytań... I nie zycz mi źle. Moje życie było piekłem, mąż to jedyne co dostałam od losu. Ćwierć wieku razem. Ja nie mówię nikomu jakie mam szczęście bo wszyscy się ode mnie odwrocili z zazdrości :(Pomocy w dotarciu do tego, czy prawdziwą przyczyną jest naprawdę odkochanie się, czy może np jakieś nieprzepracowane problemy, które spowodowały, że dana osoba czuje się nieszczęśliwa i chce odejść. A co do spełniania potrzeb, seks był, min. 1 raz w tygodniu, dla jednych to często, dla drugich rzadko, ale zważywszy na sytuację w jakiej byłam, myślę, że dawałam z siebie dużo, aby nie odczuł moich problemów jakoś wyjątkowo. Nigdzie też nie napisałam, że byliśmy idealnie dopasowani, wręcz przeciwnie, nie zaprzeczam, że idealnie nie było. Nie zmienia to faktu, że ani ja, ani nikt z moich przyjaciół i choćby najbliższej rodziny nie spodziewał się, że z dnia na dzień to wszystko się tak po prostu zakończy. Nie życzę Ci źle, nie napisałam niczego co mogłoby sugerować, że tak jest. Obyś była szczęśliwa ze swoim mężem jeszcze wiele kolejnych lat. Czyjekolwiek nieszczęście nie poprawi mojej sytuacji przecież. kraseczka93 3 lipca 2019, 17:13 Jakoś mam nadzieję się to te wspomnienia wszystkie, miejsca w których bywaliście, wypełnienie czasu który wcześniej spędzaliście razem. Zorzka 3 lipca 2019, 18:14 bardzo mi przykro, też przeżyłam takie rozstanie z zaskoczenia, gdy żyłam w przekonaniu, że bardzo się kochamy, jesteśmy szczęśliwi i jeszcze byłam o tym przekonywana przez drugą stronę. jak się okazało, była trzecia. przesyłam tobie mnóstwo wsparcia i miłości - jesteś piękna i mądra, masz ułożone życie i jesteś spełniona. takie pozornie złe sytuacje w życiu są dla nas doświadczeniem, nauką i szansą na nowe. szukaj wsparcia w przyjaciołach i rodzinie, złe emocje przejdą i zaczniesz dostrzegać nowe szanse. nie zamykaj się na nowe relacje, jesteś prawie w najlepszym możliwym wieku dla kobiety, jeszcze ci tylko brakuje 4 lata :). Dołączył: 2011-07-27 Miasto: Far Away Liczba postów: 1616 3 lipca 2019, 18:56 Zorzka napisał(a):bardzo mi przykro, też przeżyłam takie rozstanie z zaskoczenia, gdy żyłam w przekonaniu, że bardzo się kochamy, jesteśmy szczęśliwi i jeszcze byłam o tym przekonywana przez drugą stronę. jak się okazało, była trzecia. przesyłam tobie mnóstwo wsparcia i miłości - jesteś piękna i mądra, masz ułożone życie i jesteś spełniona. takie pozornie złe sytuacje w życiu są dla nas doświadczeniem, nauką i szansą na nowe. szukaj wsparcia w przyjaciołach i rodzinie, złe emocje przejdą i zaczniesz dostrzegać nowe szanse. nie zamykaj się na nowe relacje, jesteś prawie w najlepszym możliwym wieku dla kobiety, jeszcze ci tylko brakuje 4 lata :).Dzięki wielkie za Twoje słowa!
Ból po rozstaniu i co dalej? Żałoba po rozstaniu jest częstsza niż myślisz! Nie tylko dieta i tryb życia mają wpływ na zdrowie i samopoczucie. Niemałe znaczenie ma też nasza ogólna sytuacja życiowa – satysfakcja z pracy, to, czy jesteśmy w związku, czy jest on wartościowy. O tym, jak związki i smutek po rozstaniu mogą wpływać na zdrowie, z psycholożką Katarzyną Lorecką rozmawia Marta Figas. Jak poradzić sobie z rozstaniem? Niektóre osoby świadomie decydują się na życie solo i czują rzeczywistą, nieudawaną radość z takiej decyzji. Ominą ich zapewne eksplozje endorfin związane z rozkwitem romantycznego związku, ale też szczęśliwie nie będą cierpieć z powodu niepowodzeń i trudności, jakie napotykają związki, i nie doświadczą załamania, jakie na ogół towarzyszy rozstaniu. Szczęśliwie zakochani, zanurzeni po uszy w endorfinach są zawieszeni w innym wymiarze i czasoprzestrzeni. W zasadzie nie ma z nimi kontaktu, nie w głowie im teraz problemy świata czy rozważania na temat sensu istnienia. Hormon szczęścia robi swoje – są zrelaksowani, radośni, odporniejsi na stres, wyglądają lepiej i czują się wspaniale. Udane życie erotyczne stymuluje prawą półkulę mózgu, przez co pobudzana jest wyobraźnia i zdolność wizualizacji, zwiększa się więc kreatywność i twórczość. Gorzej z nieszczęśliwie zakochanymi, tymi, którzy są w nieudanym związku, rozstającymi się lub tymi tuż po rozstaniu. Skupmy się więc na nich… W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Zdrowie umysłu Miralo, Suplement diety wspomagający odporność na stres, 20 kapsułek 20,99 zł Zdrowie umysłu Good Sleep from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu Deep Focus from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu, Odporność, Good Aging, Energia, Beauty Wimin Zestaw z głębokim skupieniem, 30 saszetek 139,00 zł Zdrowie umysłu Less Stress from Plants 60 kaps. wegański 60,00 zł 90,00 zł Marta Figas: Wokół mnóstwo przykładów nieudanych związków… Dlaczego stworzenie udanej i satysfakcjonującej relacji jest tak trudne? Katarzyna Lorecka: Warto wyjaśnić na wstępie, czym jest dobry związek. Oczywiście miłość jest podstawą, ale zdrową relację, która będzie przynosiła radość i satysfakcję, musi cechować również zaufanie. To podstawa partnerstwa. Otwartość na siebie tworzy niezwykłą więź, powierzamy sobie sekrety, nie oszukujemy i nie jesteśmy oszukiwani, wzajemnie słuchamy i rozumiemy. Tu pojawia się również szacunek – poszanowanie autonomii, rozumienie potrzeb drugiej osoby, podmiotowe traktowanie. Akceptacja, czyli życie bez masek, bez wstydu i strachu przed byciem sobą. Wzajemne wsparcie – okazywanie troski, zainteresowania i docenienia, cieszenie się z sukcesów i świadomość, że można na siebie liczyć w trudnych chwilach. Szczera i życzliwa komunikacja, która pozwala się poznać i budować emocjonalną bliskość, ale nie chodzi tylko o zdolność formułowania myśli i określania potrzeb, ale też o umiejętność zarządzania swoimi emocjami w rozmowie i szanowanie uczuć partnera. Satysfakcja seksualna dopełnia ten kanon. Ale to musi być satysfakcja obustronna. Jeśli w naszym związku jedynie kilka z tych elementów działa, a reszta kuleje, to na dłuższą metę relacja nie będzie satysfakcjonująca dla obydwu stron. Chyba nie znam związków, które w pełni wpisują się w te zasady. Z czego to wynika? Każdy niesie swój bagaż doświadczeń, który w konkretny sposób determinuje interakcje uczuciowe. Psychologia często sięga do okresu dzieciństwa, a jak już od pewnego czasu wiadomo, dziecku potrzebna jest więź emocjonalna. Jeśli w tym zakresie potrzeby dziecka nie były prawidłowo spełniane, to jako osoba dorosła może mieć ono trudność z budowaniem intymności w bliskiej relacji. Dobrze funkcjonująca rodzina daje poczucie bezpieczeństwa i przynależności, a jednocześnie nie ogranicza rozwoju własnej odrębności i niezależności. Dorastanie w takiej rodzinie sprzyja odkrywaniu swojego prawdziwego „ja”, byciu autentyczną i autonomiczną osobą. To z kolei pomaga w uczuciowych związkach otwierać się na bliskość. W innym przypadku stajemy się jedynie kopią naszych opiekunów lub postacią dobrze odgrywającą rolę, by takiego opiekuna zadowolić. Czy to nie jest prosta droga do związków uzależniających, toksycznych, przemocowych? Może tak się zdarzyć. W rodzinach dysfunkcyjnych prawidłowy rozwój tożsamości dziecka jest utrudniony. W miejsce stawania się sobą w poczuciu akceptacji i wsparcia zaczyna ono wypracowywać strategie radzenia sobie i funkcjonowania w trudnych warunkach. I nie mówimy tu tylko o rodzinach z problemem alkoholowym czy przemocą fizyczną. Dysfunkcja to cały wachlarz zachowań w rodzinie, które załamują prawidłowy rozwój psychologiczny. Katarzyna Lorecka, psycholożka Miłość jest podstawą, ale zdrową relację, która będzie przynosiła radość i satysfakcję, musi cechować również zaufanie Niewidoczna przemoc emocjonalna? Agresja słowna? Brak poczucia bezpieczeństwa? Brak spokoju? Tak, ale też zachwiana więź emocjonalna, w której czegoś jest zbyt mało lub zbyt wiele jak na potrzeby dziecka. Zaniedbania emocjonalne kojarzą się nam zazwyczaj z krzywdzeniem lub odrzuceniem dziecka przez dorosłego opiekuna. Ale niefunkcjonalne dla rozwoju jest też przelewanie na dziecko zbyt wielu emocji, ich zmienność i nieprzewidywalność, nadopiekuńczość rodzica, nadmierne wymagania lub wyznaczanie dziecku roli niezgodnej z jego możliwościami rozwojowymi. W tym wszystkim wyrasta człowiek i kształtuje swój unikalny charakter, przekonania na temat siebie i innych, także w relacji bliskości. Skutkiem zachwianej więzi emocjonalnej może być nie tylko wygórowana potrzeba miłości w dorosłym życiu, ale też wypieranie potrzeby miłości. Dla przykładu Pia Mellody, światowego formatu autorytet w dziedzinie współuzależnienia w miłości, wspomina o dwóch typach partnerów: nałogowcach kochania i nałogowcach unikania bliskości. Tworzą ze sobą toksyczny związek, w którym zaburzona jest sfera emocjonalnej bliskości. Jeden z partnerów jest zbyt skupiony na drugiej osobie i dąży do zadowalania jej i poufałej bliskości, a drugi odwrotnie – stroni od intymności, wypiera potrzebę emocjonalnej bliskości. Zapalnikiem wystąpienia takiego zjawiska jest poruszanie tematów związanych z intymnością, czyli dotyczących wzajemnych relacji, komunikacji czy też zaangażowania i wspólnych planów. Uruchamia to wyuczone systemy obronne powstałe w relacjach z rodzicami. Są tak zakorzenione w nieświadomości, że często nie potrafimy wyjaśnić, co nami kierowało. „Czemu tak powiedziałem? Czemu nie zrobiłem inaczej?”. Według badań zrealizowanych w Stanach Zjednoczonych (Timmreck, 1990) nawet 10 proc. populacji wchodzi w relacje oparte na tzw. głodzie przywiązania. Przy deficytach przywiązania potrzeba wiele samoświadomości i pracy, by w swoich miłosnych związkach poczuć się bezpiecznie. Ale przecież nie tylko dzieciństwo nas kształtuje. Doświadczenia dorosłego życia również rzutują na nasze postępowanie, decyzje, jakie podejmujemy, sposób, w jaki reagujemy. Zgadza się. Jeśli jednak mamy solidne podstawy, a nasze „ja”, czyli poczucie siebie, jest stabilne i autentyczne, to charakteryzuje nas pewność siebie (ale nie arogancja), świadomość własnej wartości, potrafimy się doceniać, ale też przyjąć krytykę czy porażkę. Wówczas trudne sytuacje są lekcjami. Są budującymi doświadczeniami. Umiemy się uczyć. Rzadko jesteśmy bezradni, a nawet jeśli, umiemy sięgać po pomoc. Ale jeśli deficyty są głębokie, jeśli zakorzeniony mamy brak wiary w siebie, we własną skuteczność radzenia sobie z problemami, to trudna sytuacja może przerastać i wywołać rozpacz. Rozpacz to prosta droga do… Frustracji, depresji, załamania. A przecież są to emocje, które mają bezpośredni wpływ nie tylko na nasze samopoczucie, ale też zdrowie. Umiejętność rozumienia i regulowania własnych stanów emocjonalnych – spojrzenia na sytuację z innej perspektywy, asertywnego wyrażenia złości, zrelaksowania się itp. – to jedna z najbardziej potrzebnych w życiu umiejętności. Zapewne wszyscy wolelibyśmy przeżywać tylko przyjemne emocje, ale nie zlikwidujemy tych mniej przyjemnych. Emocje po prostu są, a nawet te przykre w doznaniach o czymś nas informują. Nie wszyscy jednak umiemy sobie właściwie radzić z przerastającym nas niekiedy napięciem psychicznym. Niektórych trudne emocje wręcz „zalewają”, inni nauczyli się od nich odcinać, co nie sprawia jednak, że one przestają istnieć. Nieuzewnętrznione gromadzą się w ciele… Katarzyna Lorecka, psycholożka Skutkiem zachwianej więzi emocjonalnej może być nie tylko wygórowana potrzeba miłości w dorosłym życiu, ale też wypieranie potrzeby miłości A tam powstają napięcia, które po latach ujawniają się w postaci problemów zdrowotnych… Zblokowane emocje zwracają się przeciwko ciału, które je więzi… Trochę tak. Choć to bardziej złożony problem. Podczas długotrwałego stresu podwyższa się poziom kortyzolu i adrenaliny – serce może bić nawet trzykrotnie szybciej. Po latach mamy nadciśnienie, arytmię, a w końcu zawał albo wylew. Osoby, które dopiero we wnikliwym wywiadzie przyznają, że faktycznie funkcjonują w stanie chronicznego napięcia, skarżą się na kłucie w klatce piersiowej, które jest typowym psychosomatycznym objawem. Nie zdają sobie sprawy, że przez lata wypracowali oddychanie w sposób obronny – podczas nabierania powietrza unosi się ich klatka piersiowa, a nie przepona. Ból spowodowany jest przez nienaturalne obciążenie mięśni. Mikroniedotlenienia zwiększają uczucie niepokoju… Tak naprawdę te napięcia powodują wiele dolegliwości. Skąd szeregi cierpiących na bóle brzucha, pleców, głowy? W wielu przypadkach pacjenci zgłaszają się z konkretną dolegliwością, ale badania nie diagnozują choroby. I zaczyna się szukanie. Plik badań rośnie, a zagadka bólu nie zostaje rozwikłana. Znam dziewczynę, która od lat zmaga się z bólami ciała. Brzuch, głowa, stawy, mięśnie. Badania, od morfologii, przez hormony, na tomografiach i rezonansach kończąc, nic nie wykazują. Lekarze rozkładają ręce, a ona zalicza kolejnych zielarzy, medyków chińskich, znachorów, wróżki… A sytuacja osobista? Nieoczekiwane macierzyństwo, niechciany związek, kiepska praca, kredyt we frankach, więc finansowo też nie najlepiej. Jak sama przyznaje bezradnie – ogólna katastrofa… No właśnie. Ciało daje nam sygnały. Nie umiemy ich słuchać. Lekceważymy. Nie dostrzegamy. Zaczynamy reagować, kiedy jest już naprawdę umęczone. Ale i wówczas źródła problemu szukamy w konkretnych organach. Brzuch – chora wątroba, żołądek, jelito. Do głowy nam nie przyjdzie, że zamiast do gastrologa powinniśmy iść do psychologa albo na terapię własną czy z partnerem. Prędzej poszukamy cudownych naparów z ziół, ale zielarz i homeopata też na nic się zdadzą, kiedy źródło dolegliwości tkwi w psychice. Wychodzenie z trudnych związków też nie przynosi natychmiastowego ukojenia. Oczywiście! Kiedy decydujemy się na relację, to wchodzimy w nią z pewnymi oczekiwaniami, nazwijmy je raczej: marzeniami, pragnieniami, planami. Koniec związku z partnerem, z którym chcieliśmy te marzenia spełnić, jest rozczarowaniem i wywołuje przykre odczucia. Za szczególnie obciążający psychicznie uznawany jest rozwód, który nie tylko przysparza cierpień w sferze emocjonalnej, ale dezorganizuje też dotychczasowe życie – zmienia więzi rodzinne i towarzyskie, a często też pogarsza sytuację ekonomiczną. Tu warto przytoczyć statystyki. W Polsce na 100 małżeństw 35 kończy się rozwodami. Rozpad małżeństwa zazwyczaj poprzedza kryzys relacji. Jeżeli przed ślubem partnerzy zaniedbali intymność i nie wypracowali sposobu rozwiązywania sporów i pokonywania trudności, to będą gorzej przygotowani na mierzenie się z wyzwaniami wspólnego życia. Jeżeli ich dotychczasowe relacje były burzliwe, to samo włożenie obrączek na palce nie rozwiąże ich problemów. Jeżeli idealizowali partnera i przymykali oko na znaczące różnice, licząc, że „jakoś to będzie”, to po ślubie z biegiem czasu skonfrontują się z rzeczywistą osobą u boku, która może nie spełnić odrealnionych oczekiwań. Jednym z powodów decyzji o rozwodzie jest właśnie rozczarowanie. Dlatego tak ważna jest emocjonalna bliskość w związku, dzięki której ukazujemy się sobie bez wstydu takimi, jakimi jesteśmy. Psychiczna intymność pomaga też podtrzymać związek, kiedy początkowa namiętność traci na sile. Sama miłość nie wystarczy, żeby związek trwał i dawał zadowolenie, trzeba o nią dbać. Osoby, które stają w obliczu rozwodu, mierzą się z jednym z najbardziej stresujących życiowych zdarzeń, a dojście do względnej równowagi psychicznej zajmuje większości z nich około trzech lat (Levite i Cohen, 2012). Koniec miłości wiąże się z wieloma przykrymi doznaniami i nie bez kozery etapy rozstania porównuje się do tych, które są charakterystyczne dla przeżywania żałoby. Trzeba się jakoś zaadaptować do nowej rzeczywistości i zmiany myślenia z „my” na „ja”. Ale zanim taka adaptacja nastąpi, konfrontujemy się ze stratą. To szczególnie trudny czas silnych i sprzecznych emocji dla osób porzucanych. Osoba z deficytami nie jest w stanie bezboleśnie przejść przez etap rozstania. Rozstanie z kimś, kogo się darzyło miłością, jest zmianą i jak każda zmiana powoduje stres. Osobie autonomicznej, o stabilnym poczuciu własnej wartości, może być nieco łatwiej zaakceptować definitywność rozstania i nie traktować go jako zdarzenie, które przekreśla szanse na kochanie i bycie kochanym w przyszłości. Niepowodzenie związku nie burzy obrazu siebie jako osoby wartej miłości. Natomiast deficyty emocjonalne niekiedy sprawiają, że w osobie partnera upatruje się leku na całe zło lub oczekuje, że wypełni ona braki, których nie potrafi się we własnej psychice nadrobić samodzielnie. Strata osoby, w której ulokowało się takie wygórowane oczekiwania, niewątpliwie boli. Zwłaszcza w sytuacji bycia porzuconym, co nadszarpuje samoocenę, budzi poczucie zagrożenia, odrzucenia lub krzywdy. Zazwyczaj partner inicjujący rozstanie ma już wszystko przemyślane, najczęściej jest przygotowany, ma plan. W dogodnej chwili, często aranżowanej, oznajmia swoje postanowienie i wówczas odbiorca doznaje szoku. Nawet jeśli w związku nie działo się najlepiej, to bywamy zaskoczeni. Z automatu pojawia się wtedy zaprzeczenie, niezgoda na tę sytuację, sprzeciw, który nic nie wniesie, bo decyzja zapadła. Wpadamy w złość – a dając się jej ponieść, jesteśmy zdolni do wypowiadania słów i robienia rzeczy, o jakie nigdy byśmy siebie nie podejrzewali. To jest kwintesencja żalu, rozgoryczenia i odrzucenia. Jeśli tłem rozstania jest osoba trzecia, to porzucany partner może jeszcze bardziej kwestionować własne poczucie wartości i atrakcyjności. Pojawia się lęk o to, co będzie dalej, i chęć odzyskania poczucia wpływu na sytuację. To kolejny etap, okres „targowania się” z partnerem, kiedy jesteśmy gotowi przesuwać własne granice, nawet kosztem utraty godności. Możemy manipulować, straszyć, inicjować zbliżenia – wszystko po to, by na siłę podtrzymać kontakt. Często płacimy w tym miejscu sporą cenę – emocjonalną, także fizyczną. Zapewne w tym czasie nasz organizm wielokrotnie sygnalizował wycieńczenie. Ale kto jest w stanie racjonalnie zająć się bólem ciała, skoro tu dusza boli. A na ten ból… …lekarstwem jest czas, ponieważ aby wygasła więź przywiązania, potrzeba długiej separacji od byłego partnera. Przyda się w tym czasie otoczenie się życzliwymi ludźmi, na których emocjonalne wsparcie można liczyć. Ale do osiągnięcia pełnego spokoju jeszcze długa droga. W kolejnym etapie stopniowo uświadamiamy sobie nieuchronność straty. Dojmujący smutek i rezygnacja dezorganizują nasze funkcjonowanie. Brakuje nam energii, pojawiają się problemy z zasypianiem, nic nie cieszy. Jest jedynie rozpacz i analizowanie sytuacji. To bardzo niebezpieczny moment – można tu utknąć na długo, wspominać, rozważać, użalać się nad sobą i rozpamiętywać krzywdę. Tu znienacka może wrócić złość. Katarzyna Lorecka, psycholożka Koniec miłości wiąże się z wieloma przykrymi doznaniami i nie bez kozery etapy rozstania porównuje się do tych, które są charakterystyczne dla przeżywania żałoby Trudno w nią nie wpaść, gdy wracają wspomnienia. Analizujemy raz po raz. W końcu przypominamy sobie naszą krzywdę. Przeanalizowanie związku i powodów rozstania jest potrzebne, chociażby po to, by lepiej poznać siebie, swoje emocje, potrzeby i zachowanie w bliskości. Ale przedłużające się rozpamiętywanie przeszłości wyhamowuje proces odbudowy po rozstaniu. Te wszystkie wspomniane etapy mogą występować w różnej kolejności i z odmiennym nasileniem. Niektóre mogą się powielać, nachodzić na siebie, powracać. Na końcu jest akceptacja. Dojście do tego momentu, kiedy godzimy się z nieodwracalnością rozstania i czujemy gotowość, by pójść dalej własną drogą, nie jest ani szybkie, ani przyjemne. Niektórzy idą na skróty, starając się uleczyć złamane serce kolejnym związkiem. To jednak ryzykowna droga, bo można w nową relację wnosić niewygasłe urazy i lęki, a osobę nowego partnera postrzegać przede wszystkim w kategoriach uzdrowiciela. Badania świadczą o tym, że nowy związek faktycznie może pomóc w poradzeniu sobie z trudnymi uczuciami po rozstaniu, pod warunkiem jednak, że jest satysfakcjonujący. W przeciwnym razie pogłębi jedynie tęsknotę za utraconym partnerem. A jak nasz organizm reaguje na rozstanie? Silne emocje obciążają organizm, powodują trudności ze spaniem, wyczerpanie psychiczne i przemęczenie. Czyli w konsekwencji problemy z koncentracją, pamięcią, rozdrażnienie, osłabienie odporności. Plus napięcie psychiczne, które przez te miesiące, a czasem lata (bo tyle niekiedy trwają przecież rozstania), powoduje spustoszenie w organizmie. Długotrwały stres, któremu towarzyszą negatywne emocje (takie jak lęk, wrogość czy złość), silne zmiany biochemiczne i fizjologiczne (wzrost ciśnienia, bóle mięśni, zaburzenia trawienia itp.), zaczyna szkodzić i skutkuje kłopotami zdrowotnymi. Warto wiedzieć, że czynniki psychologiczne, takie jak na przykład przewlekły stres i negatywne emocje, mają swój udział w powstawaniu chorób psychosomatycznych. Zbyt długie zatrzymywanie się na etapie smutku po rozstaniu może doprowadzić do depresji. Dla przykładu przytoczę historię pewnej kobiety, której małżeństwo rozpadło się po niemal 20 latach. Kiedy ona chciała jeszcze ratować związek, mąż już organizował sobie nowe życie z nową partnerką. Pomimo trudności i braku satysfakcji w związku decyzja, jaką jej stanowczo oznajmił, była dla niej szokiem. Złość i strach pojawiły się niemal jednocześnie. Lęk był tak duży, że miała problemy z oddychaniem i spaniem. Układ pokarmowy przestał funkcjonować poprawnie i niemal bez przerwy swędziała ją skóra. Przez ponad rok zatrzymała się na etapie smutku i pogrążona w żalu ocknęła się ze wszystkimi objawami depresji. Zasięgała porad wielu specjalistów, zanim trafiła na psychoterapię. Dziś, jak twierdzi, jest bliska pogodzenia się z sytuacją. Co najważniejsze, zyskała pomoc w przezwyciężeniu emocjonalnego kryzysu, który tak negatywnie odbił się nie tylko na psychice, ale też na ogólnym stanie zdrowia. I nawet jeśli jutro obudzi się z pełną akceptacją, zrozumieniem i wybaczeniem, to ciało nie będzie w idealnym stanie? Otóż to. Potrzeba czasu, życzliwości i wyrozumiałości dla samego siebie, żeby odzyskać równowagę. I każdy musi znaleźć swój własny sposób na „sanatorium dla duszy”. Katarzyna Lorecka – psycholożka ze specjalnością w psychoterapii i terapii seksualnej, certyfikowany coach i autorka publikacji o tematyce psychologicznej. Jest autorką książki „Miłość. Kocha… lubi… szanuje…?” Zobacz także
Oto 7 przyczyn rozpadu związków z bardzo długim stażem. Fot. iStock Wiele z nas ma w najbliższym otoczeniu pary z bardzo długim stażem. Nikt nie pamięta, kiedy i od czego rozpoczął się ich związek. Nikt też nie podejrzewa, że się rozpadnie. A jednak czasami tak się zdarza. Chociaż zakochani byli podejrzewani o ślub w przyszłości, dochodzi pomiędzy nimi do rozstania. Wszyscy dziwią się i pytają, jak to jest w ogóle możliwe. Tyle lat razem i tak nagle nie wyszło? Pary z bardzo długim stażem przetrwały niejedną burzę. Ich związki na pewno mają większą szansę na przetrwanie niż relacje, które trwają rok albo trochę więcej. Mimo wszystko nie można przesądzać, że nic się w tej materii nie zmieni. Życie działa trochę inaczej. Można nie tylko wyróżnić, kiedy w związku pojawia się pierwszy poważny kryzys, ale także, jakie są przyczyny rozpadu związków z długim stażem. Przekonajcie się, na co musicie uważać. Zobacz także: O czym myślisz po rozstaniu? 5 etapów! Fot. iStock Kiepski seks Seks jest bardzo ważnym aspektem związku. Nie chodzi tylko o rozładowanie napięcia i zaspokojenie potrzeb, ale również bliskość pomiędzy kobietą a mężczyzną. Jeżeli zakochani się nie starają i nie próbują urozmaicić pożycia seksualnego, spada jakość miłości fizycznej, a to przekłada się na rozczarowanie i rozluźnienie więzi. Co najgorsze, po wielu latach niektóre pary traktują go właśnie czysto mechanicznie. Nie dbają o satysfakcję drugiej osoby i uprawiają seks byle jak. - Jestem facetem, więc dla mnie seks jest podstawą udanego związku. Jeśli ten aspekt kuleje, zaczynają się kłopoty. Ja i Marlena byliśmy ze sobą 7 lat, kiedy podjąłem decyzję o rozstaniu. Stwierdziłem, że nie chcę do końca życia robić tego tylko w piątki wieczorem w pozycji misjonarskiej. Potrzebowałem urozmaicenia, którego ona nie była w stanie mi zaoferować. Fot. iStock Kłopoty z poczęciem dziecka Zazwyczaj wina leży po jednej stronie. Bezpłodna osoba często obwinia się, że nie może podarować dziecka partnerowi. Alienuje się, unika rozmów i cierpi w milczeniu. Czasami faktycznie ta druga osoba ma pretensje, ale jeżeli ludzie się naprawdę kochają, są w stanie pokonać tę przeszkodę. Niekiedy nie można znaleźć przyczyny bezpłodności, a wszystko wydaje się „grać”. W takim przypadku również narasta frustracja, partnerzy obwiniają się wzajemnie, a relacja cierpi na tym najbardziej. Bywa też, że dziecko jest celem samym w sobie i wtedy osoba, która pragnie je mieć za wszelką cenę, odchodzi. Zobacz także: Jak mężczyzna cierpi po rozstaniu? Fot. iStock Znudzenie partnerem Po wielu latach trudno jest przywrócić relację do stanu z początku i pobudzić pożądanie. Ale nie ma się też co oszukiwać, w miarę upływu czasu ludzie się zmieniają. Przemianie ulegają cechy charakteru, zainteresowania, poglądy. Jeżeli to właśnie one w jakiś sposób spajały partnerów, sytuacja pogarsza się. Poza tym miłość ewoluuje. Bardzo często zamienia się w przyjaźń i układ typowo partnerski. Kiedy oprócz tego partner zaczyna nudzić, rozpoczynają się poszukiwania innego. - Coś się wypaliło. Chyba tak najprościej to ująć. Na początku był ogień, a potem zgasł. Bardziej zachowywaliśmy się jak kumple niż para. Brakowało mi namiętności, więc zakończyłem relację po niemal 8 długich latach. Fot. iStock Nowa znajomość Wszystko układa się dobrze, kiedy nagle, niczym grom z jasnego nieba, pojawia się trzecia osoba. Robi w związku prawdziwe zamieszanie. Jeżeli partner jest nielojalny i nie docenia wspólnie przeżytych lat, ulega jej. W ten sposób przekreśla część swojego życia, ale zazwyczaj pod wpływem chwili o tym nie myśli. - Odszedłem od partnerki po 10 latach, bo poznałem w pracy świetną dziewczynę. Młodsza ode mnie, energiczna, chętna na coś więcej. Adorowała mnie, co bardzo mi się podobało. Nie mogłem się oprzeć. Uległem jej. Fot. iStock Zmiana planów na przyszłość Plany wraz z wiekiem zmieniają się. Jeżeli dotyczą kwestii istotnych, mogą poróżnić partnerów na tyle poważnie, ze dojdzie do rozstania. O co chodzi najczęściej? Przede wszystkim gotowość do poważnego zaangażowania się, czyli małżeństwa, chęć posiadania dzieci, robienia kariery, a także przeprowadzka do innego miasta lub za granicę. Nie da się zaprzeczyć, że rozbieżności pod tym względem są trudne do „przeskoczenia”. Fot. iStock Strata pracy przez jednego z partnerów Ze stratą pracy wiąże się zły stan psychiczny i problemy finansowe. Druga osoba musi przejąć na siebie ciężar utrzymywania domu, a nawet rolę głowy domu. U kobiet to spory problem, bo nie każda jest na tyle silna. Jeżeli ten okres trwa krótko, raczej nie ma zagrożenia, ale długotrwałe problemy finansowe i brak oparcia w drugiej osobie często prowadzą do końca relacji. - Odszedłem od mojej kobiety pół roku po tym, jak straciłem pracę. Przez pierwsze dwa miesiące była wyrozumiała, ale potem robiła mi wyrzuty, że ją wykorzystuję i że to ona nosi spodnie w naszym związku. Jak tylko znalazłem nową pracę, spłaciłem `dług` wobec niej i wyprowadziłem się. Po 6 latach związku. Właśnie w takich trudnych momentach można zrozumieć, czy druga osoba jest dla ciebie wsparciem czy nie. Fot. iStock Brak dojrzałości Dojrzałość wiąże się z umiejętnością komunikacji, wybaczania niektórych błędów, doceniania partnera, kompromisu i wielu innych. Przede wszystkim chodzi o bycie dla partnera, a nie dla siebie i akceptację jego wad. Jeżeli kobieta lub mężczyzna po wielu latach ich nie opanowali albo naiwnie wierzą, że spotkają kogoś lepszego i tylko na to czekają, w końcu sami mogą zostać porzuceni. Zobacz także: Jak przeżyć rozstanie i nie popaść w obsesję? 7 sprawdzonych sposobów! Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Dołączył: 2011-07-27 Miasto: Far Away Liczba postów: 1616 1 lipca 2019, 14:06 Mój świat właśnie runął. Po 18 latach wspólnego życia mój mąż powiadomił mnie, że nie jest ze mną szczęśliwy i chciałby się rozstać. Nie umiem tego ogarnąć, cały dzień ryczę, czuję ucisk w klatce piersiowej, ciężko mi się oddycha. Jak sobie z tym poradzić? Dołączył: 2014-04-23 Miasto: Kraków Liczba postów: 20722 1 lipca 2019, 21:41 Wilena napisał(a):sacria napisał(a):Liandra napisał(a):To mega przykre, ale nie popełnij głupoty dawania mu rozwodu bez orzekania o winie! Jakie zostawanie w przyjaźni? przecież to paranoja- czujesz przyjaźń na myśl o tym co ci zrobił i jak będzie teraz wyglądało życie twoje i dzieciaków? Przecież facet zostawia ciebie i dzieci bo mu się znudziło i znalazł młodszą panienkę więc jest to tylko i wyłącznie jego wina za rozpad związku! Koniecznie idź do adwokata, dobry wytłumaczy ci co możesz stracić w efekcie takiej nadmiernej ugodowości...myślisz że wina jest bycie nieszczęśliwym? na udowodnienie komuś winy trzeba mieć dowody. A jeśli on jej udowodni winę, chociażby brak wspolzycia czy inne których nie wymienila to żadnej jego winy nie będzie. dlaczego kobiety są takie durne że tak często kierują się jakaś głupia zemsta, chcą szarpać po sądach przez lata, szarpać swoje nerwy? Można rozstać się z klasa i tego życzę autorce. Po pierwsze to skąd stwierdzenie, że to kobiety są durne? Ja jestem mściewa, ale w porównaniu taty to jestem aniołem miłosierdzia. Po nim mam (albo w genach, albo wyuczona reakcja), że jak nam ktoś nadepnie na odcisk to nie spoczniemy aż on nie straci nogi. Moja mama nie, jeszcze by komuś pomogła, bo może miał trudny okres w życiu. Po drugie to dlaczego durne? Nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego, że siedzę i zalewam się łzami, że coś mnie niemal fizycznie boli i długo gryzie. Całą energię przekierowuję na rozmyślanie jak się zemścić, a jak mi się uda to wyładowuję wszystkie złe emocje, nie mam tego okresu "żałoby". Pewnie, że nie jest to najlepsze rozwiązanie, bo to nadal są negatywne emocje, ale durnym bym go nie nazwała, lepsze to niż wypłakiwanie sobie oczu, które też niczego nie zmieni. Jak ktoś się chce mścić i ma mu to pomóc to niech się mści. Tylko nie w taki sposób jak tu był opisany, żeby mu zostawić dzieci, bo z jakiej racji one mają dodatkowo obrywać rykoszetem? I naprawdę uważasz, że odejście partnera jest powodem do zemsty, niezależnie od powodu rozstania? To właśnie jest dla mnie durne. Mężczyżni częsciej potrafia pokazać przy rozstaniach więcej klasy niż kobiety- rzadko słyszę, żeby to facet utrudniał z zemsty rozwód, za to kobiety nie są rzadkościa. Ludzie, którzy się kochali nie muszą robić sobie na złość dla wiem i sądzę, że się nie dowiem (i dobrze). W sensie tylko Kropecka ma pełny obraz sytuacji, więc ona to może ocenić. I ona wie/może się próbować dowiedzieć czy były jakieś konkretne powody, czy nie i on chce odejść, bo ma jakiś wcześniejszy kryzyk wieku średniego i mu odbiło, a na terapię nie pójdzie na zasadzie "nie, bo nie", albo ma romans. A jeżeli nie mamy pełnego obrazu to moim zdaniem żadnej reakcji się nie powinno potępiać. Jednemu pomoże jak się wypłacze, drugiemu pomoże jak się zemści (albo chociaż ten plan zemsty będzie miał gdzieś z tyłu głowy) i nie uważam, żeby wartościowanie jednego jako durne było pomocne. Zwłaszcza, że Kropecka wyraźnie napisała, że kosztem dzieci się mścić nie będzie, więc martwić się nie ma o co. Dołączył: 2015-12-09 Miasto: Łódź Liczba postów: 1283 1 lipca 2019, 22:59 A ja bym mu prosto w mordę wygarnela, że niszczy życie swoim dzieciom jak jego ojciec jemu zniszczył. Poswieca dobro dzieci dla zaliczenia jakiejs dupy. Żałosne, i na pewno bym wymusila na nim, ze to on ma powiedzieć dzieciom o tym. Pamiętaj, że nie ważne jak będziecie się starać, dzieci i tak kogoś z was obwinia za rozstanie i lepiej żeby to był on, bo to jego wina. Dołączył: 2010-01-03 Miasto: Panama Liczba postów: 10673 1 lipca 2019, 23:43 Sytuacja jest bardzo przykra, bezdyskusyjnie. Nie rozumiem jednak tych zachęt do zemsty (choć jestem bardzo mściwa, jeśli mam powód), ani też robienia potwora z osoby, która chce zakończyć związek. Nie ogarniam tej idei niewolnictwa. Osiem lat temu zdecydowałam się na rozwód i choć mój ówczesny mąż bardzo nie chciał żebym odeszła, wiedział, że nie mam obowiązku trwać przy nim wbrew samej sobie. Walczył o mnie bardziej niż powinien, ale gdy ostatecznie, po wielu miesiącach powtórzyłam mu, że nie chcę z nim żyć, że uczucia we mnie umarły i chcę czegoś innego, po prostu dał mi odejść. Dotychczas wydawało mi się, że miałam do tego pełne prawo, a jednak z tego, co zostało w tym wątku napisane, można wnioskować coś zupełnie odmiennego. Ludzie w związku - także małżeńskim - nadal są osobami wolnymi. Owszem, mają zobowiązania, jednak zachowują także prawo decydowania o sobie. Absolutnie bym nie chciała, żeby mąż był ze mną z obowiązku. Nie chciałabym żeby zrobił z naszego życia farsę. I bardzo się dziwię tym z Was, które uważają, że koniec miłości to nie jest wystarczający powód do rozstania. Dołączył: 2010-03-11 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 14191 2 lipca 2019, 07:36 Wilena napisał(a):sacria napisał(a):Wilena napisał(a):sacria napisał(a):Liandra napisał(a):To mega przykre, ale nie popełnij głupoty dawania mu rozwodu bez orzekania o winie! Jakie zostawanie w przyjaźni? przecież to paranoja- czujesz przyjaźń na myśl o tym co ci zrobił i jak będzie teraz wyglądało życie twoje i dzieciaków? Przecież facet zostawia ciebie i dzieci bo mu się znudziło i znalazł młodszą panienkę więc jest to tylko i wyłącznie jego wina za rozpad związku! Koniecznie idź do adwokata, dobry wytłumaczy ci co możesz stracić w efekcie takiej nadmiernej ugodowości...myślisz że wina jest bycie nieszczęśliwym? na udowodnienie komuś winy trzeba mieć dowody. A jeśli on jej udowodni winę, chociażby brak wspolzycia czy inne których nie wymienila to żadnej jego winy nie będzie. dlaczego kobiety są takie durne że tak często kierują się jakaś głupia zemsta, chcą szarpać po sądach przez lata, szarpać swoje nerwy? Można rozstać się z klasa i tego życzę autorce. Po pierwsze to skąd stwierdzenie, że to kobiety są durne? Ja jestem mściewa, ale w porównaniu taty to jestem aniołem miłosierdzia. Po nim mam (albo w genach, albo wyuczona reakcja), że jak nam ktoś nadepnie na odcisk to nie spoczniemy aż on nie straci nogi. Moja mama nie, jeszcze by komuś pomogła, bo może miał trudny okres w życiu. Po drugie to dlaczego durne? Nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego, że siedzę i zalewam się łzami, że coś mnie niemal fizycznie boli i długo gryzie. Całą energię przekierowuję na rozmyślanie jak się zemścić, a jak mi się uda to wyładowuję wszystkie złe emocje, nie mam tego okresu "żałoby". Pewnie, że nie jest to najlepsze rozwiązanie, bo to nadal są negatywne emocje, ale durnym bym go nie nazwała, lepsze to niż wypłakiwanie sobie oczu, które też niczego nie zmieni. Jak ktoś się chce mścić i ma mu to pomóc to niech się mści. Tylko nie w taki sposób jak tu był opisany, żeby mu zostawić dzieci, bo z jakiej racji one mają dodatkowo obrywać rykoszetem? I naprawdę uważasz, że odejście partnera jest powodem do zemsty, niezależnie od powodu rozstania? To właśnie jest dla mnie durne. Mężczyżni częsciej potrafia pokazać przy rozstaniach więcej klasy niż kobiety- rzadko słyszę, żeby to facet utrudniał z zemsty rozwód, za to kobiety nie są rzadkościa. Ludzie, którzy się kochali nie muszą robić sobie na złość dla wiem i sądzę, że się nie dowiem (i dobrze). W sensie tylko Kropecka ma pełny obraz sytuacji, więc ona to może ocenić. I ona wie/może się próbować dowiedzieć czy były jakieś konkretne powody, czy nie i on chce odejść, bo ma jakiś wcześniejszy kryzyk wieku średniego i mu odbiło, a na terapię nie pójdzie na zasadzie "nie, bo nie", albo ma romans. A jeżeli nie mamy pełnego obrazu to moim zdaniem żadnej reakcji się nie powinno potępiać. Jednemu pomoże jak się wypłacze, drugiemu pomoże jak się zemści (albo chociaż ten plan zemsty będzie miał gdzieś z tyłu głowy) i nie uważam, żeby wartościowanie jednego jako durne było pomocne. Zwłaszcza, że Kropecka wyraźnie napisała, że kosztem dzieci się mścić nie będzie, więc martwić się nie ma o co. wypowiedź która skomentowałam jest wypowiedzią Liandry, która nie jest autorka, nie zna sytuacji a z góry radzi rozwód z wina męża, mimo że nic nie wie, więc podtrzymuje swoje zdanie- powtarzanie głupich haseł i zachowan dla jakiejś zasady istniejącej głównie w glowach nieco ograniczonych osób. Nie kwestia złego życzenia, ale tego akurat nigdy nie wiesz i stwierdzenie że się nigdy nie dowiesz jest odrobinę smieszne. Chyba żer jesteś singielka zakładająca że nigdy się z nikim NA PEWNO nie zwiaze, co też ciężko założyć bo życie bywa zaskakujace;) Edytowany przez sacria 2 lipca 2019, 07:38 Dołączył: 2014-06-25 Miasto: Warszawa Liczba postów: 26243 2 lipca 2019, 07:57 Niezmiernie Ci współczuję, tym bardziej, ze w sprawę zaangazowane beda dzieci, a Ty oprócz tego, ze bedziesz musiała poradzić sobie z własnymi uczuciami, bedziesz musiała zadbać również o ich spokój, a to bedzie niełatwe. Dlatego mam identyczne zdanie jak Egy, Sacria i inne dziewczyny wypowaniadające sie w podobnym tonie. Nie można czuć sie porzucona ofiarą i pielegnowac w sobie uczucia chęci zemsty, bo to jest skazywanie sie na taki własnie obraz, w przed sama soba (to przede wszystkim) i przed innymi, i z tym też potem trzeba bedzie się zmierzyć. Jeśli trzeba to w głowie jakoś nazywać, a trzeba, to lepiej myśleć o rozstaniu z męzem, niż po zostawieniu przez niego. Chciażby dla dodatkowego nienadszarpywania i tak wątlejszego poczucia godności. Edytowany przez Cyrica 2 lipca 2019, 07:58 agazur57 Dołączył: 2017-03-21 Miasto: Leśna Góra Liczba postów: 5693 2 lipca 2019, 08:52 No i pilnuj własnego interesu, nie daj się zbyć byle czym, bo to on chce odejść- wszystko na papierze. Pamiętaj, że gdy ty będziesz się opiekować dziećmi, to ciężko będzie ci pogodzić życie osobiste z pracą. Potem będziesz musiała dalej żyć, a pan, gdy zechce założyć nową rodzinę, to wcale już może nie być gotów na ustępstwa. Dołączył: 2011-08-02 Miasto: Warszawa Liczba postów: 4301 2 lipca 2019, 10:34 Dziewczyny sa rozne rodzaje zemsty i zagrania na nosie nie trzeba koniecznie tworzyc atmosfery wrogosci i nienawisci z bylyym mezem. Mozna inaczej Dołączył: 2019-06-07 Miasto: Częstochowa Liczba postów: 555 2 lipca 2019, 10:41 I jak się czujesz po nocy? Udało się w ogóle zasnąć? Dziś będzie lepszy dzień? Dołączył: 2012-03-14 Miasto: Kraków Liczba postów: 16872 2 lipca 2019, 11:01 Zemsta jest słaba... Prawdziwą siłą jest życzyć tej drugiej stronie szczęścia i samemu iść swoją drogą z podniesioną głową. agazur57 Dołączył: 2017-03-21 Miasto: Leśna Góra Liczba postów: 5693 2 lipca 2019, 11:13 Poczucie zemsty wynika z poczucia krzywdy i nieprzepracowania tematu, nieprzejścia okresu żałoby i pogodzenia się z faktem- najbardziej niszczy osobę, która chce się napisał(a):Zemsta jest słaba... Prawdziwą siłą jest życzyć tej drugiej stronie szczęścia i samemu iść swoją drogą z podniesioną głową.
jak przeżyć rozstanie po 8 latach